Moje początki na kursie rysunku

Dzisiaj nieco inny post, ponieważ dawno nie wstawiałam tutaj niczego związanego z rysowaniem. Już jakiś czas temu wspomniałam, że zapisałam się na kurs rysunku architektonicznego. O moich wzlotach i upadkach, chęciach i niechęciach, o tym, czy warto - przeczytacie właśnie tutaj :)


Jestem na kursie już pięć tygodni, tzn. byłam na pięciu zajęciach. Matematycznie rzecz ujmując, rysowałam już tam przez jakieś 20 godzin :) Po takim czasie mogę powiedzieć, że naprawdę warto było zainwestować w siebie, realizować marzenie, chociaż przyznam - początki są ciężkie.


Sami na pewno kiedyś tego doświadczylicie. To uczucie, kiedy nie rozumiesz. Kiedy wszyscy robią to dobrze, a tobie nie wychodzi. Jesteś zrezygnowany, a w twojej głowie kołaczą tylko zdania "Robisz to najgorzej"i "Nie nadajesz się".

Powiem jedno. 

Nie poddawaj się. Cokolwiek robisz, próbuj do końca.

I nie są to puste słowa. Sama musiałam to zrozumieć. Chociaż od dziecka kochałam rysować, pierwszy raz pomyślałam o byciu architektem w drugiej klasie podstawówki, to początkowe porażki na kursie  mnie podłamywały. Przychodziłam z zajęć smutna. Rozmyślałam, czy architektura jest na pewno dla mnie, bo może powinnam iść na inne studia, a nie "męczyć się" z rysunkiem.

Pozostałam na kursie, bo czułam, że Bóg tego chce i ja też tego chciałam. Na kolejnych zajęciach było bardzo przyjemnie. Na poprzednich też było, ale ja sama to sobie psułam. Dlatego zmieniłam podejście.

Nie ważne jak idzie innym. Nie ma sensu przejmować się niepowodzeniami i je wyolbrzymiać. Nauczmy się doceniać to, co nam się udaje.

Pierwsze próby cieniowania :)

 Wystarczy się uważniej sobie przyjrzeć, a sami zobaczycie! Tak, jak ja się przekonałam, że zrobiłam duże postępy, zredukowałam błędy w konstrukcji sześcianu, a teraz nie mogę się doczekać kolejnych zajęć.  Kurs rysunku to wspaniała sprawa, jeśli zechcemy współpracować sami z sobą. 

Ja blokowałam się przez samokrytykę, teraz to odrzuciłam i mogę w pełni cieszyć się tym, co kocham - rysowaniem ;)


A więc podsumowując: jestem bardzo zadowolona, że spełniam swoje marzenia. Domin to świetnie studio z niesamowitymi osobami, które z całego serca angażują się w nasz artystyczny rozwój. Polecam z całego serca!

A teraz zostawiam Was z kilkoma pracami - co prawda, dwie są nieskończone, a drzewka nieudane, ale cóż... człowiek uczy się na błędach :) 


Drzewa, czyli moja mała zmora hahaha


"Tworzący się" wiejski domek

Komentarze

Popularne posty