Moja miłość - recenzja filmu

To historia stanowczo godna uwagi. Wzruszająca i pouczająca. Dodająca odwagi. Pełna mocy. A co w tym wszystkim najbardziej robi wrażenie - inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. 



Pamiętam, jakie wrażenie wywołała na mnie ta historia, gdy chodziłam jeszcze do podstawówki i przeczytałam o niej w "Małym Gościu". Rachel Joy Scott, uczennica Columbine High School, ofiara strzelaniny z 20 kwietnia 1999r. Nie zaparła się Jezusa. Zginęła.

Po kilku latach zobaczyłam w kinie ulotkę filmu opartego na tej historii. Byłam bardzo podekscytowana i jak to miałam w zwyczaju, postanowiłam ją przechować w swoim dzienniku na pamiątkę. Nie obejrzałam jednak filmu w kinie i przez długi czas nie zdecydowałam się, aby go włączyć, chociaż w głębi serca tego chciałam. Przeraziłam się zwiastunem - nie umiałam jeszcze wtedy radzić sobie ze swoją wrażliwością oraz bałam się, że to mogłoby być dla mnie zbyt dużo. 

Rok temu, w czerwcu, spadło na mnie wiele przykrych sytuacji, kiedy musiałam bronić tego, w co wierzę i tego, kim jestem. Tak, moja wiara była obiektem żartów rówieśników, a co najgorsze - tych, którzy byli ze mną najbliżej. Bardzo chciałam wtedy zmieniać świat na lepsze, ale wszystkie moje starania prowadziły do tego, że czułam się jak policjant na posterunku. W kryzysowym momencie postanowiłam zaryzykować i obejrzałam "Moją miłość". Płakałam okrutnie, ale pomogło. Zostałam nakierowana na właściwą drogę.


Moja miłość | Oficjalny zwiastun / trailer nr 1 | 2016 | Film


W tamtym czasie czułam się dokładnie tak, jak Rachel - chciałam być światłem, lecz czułam, że spowija mnie mrok. Czułam się odpowiedzialna za każdą osobę, która stanęła na mojej drodze, co nie wpływało dobrze na moje samopoczucie i pogłębiało wyrzuty sumienia, gdyż nic nie mogłam wskórać. Często także brakowało mi odwagi. Kiedy obejrzałam film "Moja miłość", zrozumiałam, że najlepsze, co możemy zrobić dla innych, to dać im dobry przykład. Rachel powiedziała, że nie chce nikogo na siłę nawracać, ona po prostu daje przykład swoim życiem - niech inni zdecydują, czy będą ją naśladować, czy nie. Sporo mi zajęło przyswojenie sobie faktu, że jeśli jestem z kimś blisko - to moja rada może pomóc, ale jeśli chodzi o resztę - powinnam działać czynami, nie słowami. Sporo mi zajęło, ale w końcu do mnie doszło. W dużej mierze dzięki temu filmowi.

Co było w nim jeszcze takiego wyjątkowego? Najbardziej wzruszająca scena, która pokazała, że to, co robimy i jak postępujemy, nawet jeśli wyśmiewane, może okazać się tym, co zostanie docenione. Dojrzewanie duchowe wcale nie jest łatwe, ale niezaniedbywane może poprowadzić nas do wielkiej miłości - czyli do męczeństwa. 

Myślę, że Rachel Joy Scott jest teraz bardzo szczęśliwa w Niebie. Jej marzenie się spełniło - dla wielu z nas została prawdziwym światłem!


Moja miłość - Vod.tvp.pl - Telewizja Polska S.A.

Komentarze

Popularne posty