Młodzi ludzie a wiara. "Inny" czy "popularny"?

Na pomysł napisania tego posta wpadłam już dawno temu, ale pod wpływem ostatnich wydarzeń, których doświadczyłam, moja koncepcja nieco się zmieniła. Początkowo chciałam tutaj rozważyć, czy "bycie fajnym" jest warte wysiłku. Do tego także nawiążę, jednak głównie skupię się na wierze współczesnej młodzieży, poczuciu wspólnoty lub wyobcowania i lekarstwach na zło. A więc po jakże długim wstępie, zapraszam Was do czytania!



Współczesna młodzież - co o nas myśleć?

Wszystko zaczęło się na języku polskim, kiedy to tematem naszych rozważań stał się obraz współczesnej młodzieży i portret młodego pokolenia zawarty w wierszu "Hiob i młodzieniec" Anny Kamińskiej. Czy wiersz nadal jest aktualny? Zaczęłam usilnie myśleć nad naturą współczesnej młodzieży i nie potrafiłam zająć jednego stanowiska - ciągle zmieniałam zdanie.

Teraz wiem, że po prostu nie da się wrzucić wszystkich do jednego worka. Można uogólniać, jasne, że tak, jednak nie jest to proste. Raczej bardzo trudne.

Jedna rzecz bardzo mnie uderzyła.

W grupach mieliśmy uszeregować wartości współczesnej młodzieży. Wiara cztery razy (na pięć) znalazła się na samym końcu.


Młodzi ludzie a wiara

Nie był to mój pierwszy raz, kiedy doświadczyłam "zderzenia z rzeczywistością". Zdarzyło mi się to już np. podczas pierwszej podróży na Maltę, gdy przebywałam w szerokim gronie młodzieży z różnych krajów. Za każdym razem jednak, boli tak samo. 

Boli świadomość, że Jezus oddał za nas życie, a my tak często Go odrzucamy. Boli to, że dla Jezusa jesteśmy na pierwszym miejscu, a tak wiele ludzi umieszcza Go na ostatnim...

Nie chodzi tutaj o to, że młodzi ludzie nie wierzą w Boga. Bo są i tacy, którzy jeszcze nie poznali Jego miłosierdzia, którzy nie mieli okazji się z Nim spotkać, ale w życiu starają się postępować jak najbardziej słusznie. Chodzi tutaj o to, że młodzi ludzie przestają wierzyć w Boga, po prostu się od Niego oddalają i odrzucają Jego miłość.

Jaki jest tego powód? Bo nie ma "mody" na Boga? Bo nie doświadczyli Jego miłości? Dlaczego?

Jednak jest także jasna strona. Jak zawsze, bo z Bogiem nie może być inaczej. Wszystko zależy od środowiska, w którym się znajdujemy. Ponieważ jest cała masa młodych ludzi, którzy kochają Boga, chcą żyć dla Niego. Tak można się doskonale podbudować na pielgrzymce, oazie, we wspólnocie, scholi. Sama to przeżyłam :)




Moje rozważania absolutnie nie mają służyć temu, żeby podkreślić wyższość jednych nad drugimi. Nie. Bóg tak nie patrzy na świat. Bóg ma oczy pełne miłości. On kocha nas wszystkim i pragnie zbawienia każdego człowieka. Ten problem nie ma na celu pokazanie, że młodzież jest zła. Bo nie jest. Niekiedy młodzież jest w życiu zagubiona. Każdy z nas tego doświadcza, ja też. A Bóg robi wszystko, żebyśmy tylko, nieważne którą drogą, doszli do Nieba. Wszyscy mamy przecież niebiańskie serca :)

Inny?

Teraz chciałabym poruszyć drugi temat, który pojawił się w tytule tego posta. 

Wiele wierzących, młodych osób, w gronie rówieśniczym może czuć się niezrozumiana i wyizolowana. Po prostu jakaś inna. Sama przez to przechodziłam i mogę Wam wszystkim powiedzieć, że z Jezusem jesteśmy w stanie przeżyć każde prześladowanie. Kluczem jest to, aby samego siebie nie ranić - łatwo sobie pomóc, spędzając czas z tymi, którzy szanują nasze wartości.
Wtedy wydadzą was na udrękę i będą was zabijać, i będziecie w nienawiści u wszystkich narodów, z powodu mego imienia. Wówczas wielu zachwieje się w wierze; będą się wzajemnie wydawać i jedni drugich nienawidzić. Powstanie wielu fałszywych proroków i wielu w błąd wprowadzą; a ponieważ wzmoże się nieprawość, oziębnie miłość wielu. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony (Mt 24, 9-13)

Popularny?

A oto "bycie fajnym" z mojej pierwotnej koncepcji. Czy warto udawać, aby być podziwianym? Czy warto wpasowywać się w towarzystwo? 

Żadnej prawdziwej i trwałej relacji nie zbudujemy na kłamstwie. Bycie sobą oraz szanowanie własnych wartości przyniesie zdecydowanie więcej szczęścia niż pozorna osobowość.


Lekarstwo na zło

Chciałabym pozostawić Was w klimacie refleksji, jednak nie smutku. Ja sama po ostatnich wydarzeniach wpadłam w bojowy nastrój pt. "Jeszcze uratujemy ten świat!".

Jezus świat zbawił. My nie musimy już tego robić. Możemy Mu jednak pomóc szerzyć miłość i dobro w swoim własnym życiu i otoczeniu. Bo jeśli każdy z nas zrobi mały kroczek w stronę dobra, razem zrobimy ogromny skok w stronę Nieba! :)

Wszystkiego dobrego, kochani! <3

Komentarze

Popularne posty